Focaccia z oliwkami, oliwą z oliwek, rozmarynem i solą gruboziarnistą to coś co zawsze wprawia mnie w wakacyjny nastrój. Być może dlatego, że na ogół występuje w połączeniu z naszym ulubionym winem Southbank Estate Sauvignon Blanc 2013 – bardzo przyzwoite wino w swoim przedziale cenowym, żywe, odświeżające, limonkowe, ale z odcieniem świeżego twarogu typowym dla nowozelandzkiego Sauvignon. Butelkowane w Belgii,ale w Polsce kupisz je w Żabce w cenie około 32 PLN.
A oto i przepis na ten włoski chlebek:
Składniki:
Do pół szklanki wody dodajemy rozkruszone drożdże, ½ łyżeczki cukru, Całość mieszamy, dodajemy łyżkę mąki, mieszamy, następnie przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości np. na kaloryfer na około 10 minut :) Tu osoby z trudnym w obsłudze systemem ogrzewania podłogowego, mogą mieć istotne problemy :) Wówczas wystarczy blat kuchenny.
Do miski wsypujemy resztę mąki (nie przesiewamy, bo nie mamy czasu, a wina już coraz mniej) i dodajemy sól (łyżeczkę) oraz zaczyn, pozostałą część wody, 2 łyżki oliwy, zioła. Całość mieszamy i wyrabiamy kilka minut w misce delikatnie tylko podsypując mąką. Ciasto powinno być miękkie, ale nie klejące.
Przykrywamy ściereczką w misce i odstawiamy do wyrośnięcia na 20 minut, w ciepłe miejsce. Czas kiedy ciasto wyrasta wykorzystujemy do: a) picia wina, b) nakrycia do stołu, c) zapalenia ulubionej świeczki, d) puszczenia klimatycznej włoskiej muzyki e) mnie zdarza się wówczas dzwonić na plotki do mamy :)
Formę do pieczenia (moja miała wymiary 20×30 cm) smarujemy oliwą, posypujemy solą morską i wykładamy ciasto. Oliwki wciskamy w ciasto, całość posypujemy delikatnie solą i świeżymi ziołami. Ciasto sobie rośnie tyle czasu ile piecyk nagrzewa się do 200 stopni.
Następnie do nagrzanego piecyka, bez termoobiegu wkładamy blaszkę z ciastem i pieczemy 15-20 minut, do zrumienienia.
Jemy ciepłe, polewając oliwą, popijając białe wino i słuchając włoskiej muzyki!
Składniki:
- 300 g mąki chlebowej lub na pizzę (2 szklanki)
- 25 g świeżych drożdży
- zioła (tymianek,zioła prowansalskie, rozmaryn)
- 1 łyżeczka soli morskiej
- ½ łyżeczki cukru
- 200 ml ciepłej wody
- oliwa z oliwek
- oliwki zielone lub czarne, według uznania (15–20 sztuk)
- sól morska (gruboziarnista) do podsypania blaszki i posypania przed jedzeniem
Zaczynamy od otwarcia wina. Najlepiej za pomocą ukochanego, możliwa jest również wersja hand-made we własnym wykonaniu. Po spróbowaniu kieliszka wina zaczynamy od ZACZYNU :)
Do miski wsypujemy resztę mąki (nie przesiewamy, bo nie mamy czasu, a wina już coraz mniej) i dodajemy sól (łyżeczkę) oraz zaczyn, pozostałą część wody, 2 łyżki oliwy, zioła. Całość mieszamy i wyrabiamy kilka minut w misce delikatnie tylko podsypując mąką. Ciasto powinno być miękkie, ale nie klejące.
Przykrywamy ściereczką w misce i odstawiamy do wyrośnięcia na 20 minut, w ciepłe miejsce. Czas kiedy ciasto wyrasta wykorzystujemy do: a) picia wina, b) nakrycia do stołu, c) zapalenia ulubionej świeczki, d) puszczenia klimatycznej włoskiej muzyki e) mnie zdarza się wówczas dzwonić na plotki do mamy :)
Formę do pieczenia (moja miała wymiary 20×30 cm) smarujemy oliwą, posypujemy solą morską i wykładamy ciasto. Oliwki wciskamy w ciasto, całość posypujemy delikatnie solą i świeżymi ziołami. Ciasto sobie rośnie tyle czasu ile piecyk nagrzewa się do 200 stopni.
Następnie do nagrzanego piecyka, bez termoobiegu wkładamy blaszkę z ciastem i pieczemy 15-20 minut, do zrumienienia.
Jemy ciepłe, polewając oliwą, popijając białe wino i słuchając włoskiej muzyki!
Buon appetito!
Komentarze
Prześlij komentarz